9 cze 2011

Podatek liniowy - za i przeciw

Osoby zakładające działalność gospodarzą muszą m.in. zdecydować się na formę opodatkowania. Jedną z nich jest podatek liniowy, który w tym artykule opiszemy. Pozostałe znajdziesz w tekście "Forma opodatkowania". 

Osoby, które prowadzą już działalność gospodarczą, mogą zmienić formę opodatkowania na początku każdego roku kalendarzowego - termin mija 20 stycznia, ale lepiej nie pozostawiać tego na ostatnią chwilę. Jeżeli nie poinformujesz swojego Urzędu Skarbowego o zmianie formy opodatkowania, będziesz automatycznie rozliczać się tak samo jak w roku poprzednim. Tak więc brak decyzji również jest decyzją. 



Zmiana formy opodatkowania
Dostępne formy opodatkowania opisaliśmy w dziale przeznaczonym dla osób zakładających działalność gospodarczą. W przypadku prostych form rozliczania (ryczałt, karta podatkowa) nie ma sensu za długo się rozwodzić. Łatwość rozliczania jest tak ważną zaletą, że znakomita większość przedsiębiorców nawet przez chwilę nie pomyśli o rezygnacji z tych sposobów.
Dlatego też zajmiemy się najważniejszą grupą przedsiębiorców, czyli tymi, którzy rozliczają się na zasadach ogólnych według pełnej skali podatkowej. W związku z usunięciem większośći sensownych ulg podatkowych ta forma opodatkowania praktycznie traci sens dla wszystkich, którzy zarabiają przyzwoiciej (ok. 3.500 zł miesięcznie i więcej). Przyjrzyjmy się jednak najpierw ulgom podatkowym, które po przejściu na podatek liniowy stracimy.

Do tzw. ulg śmieciowych, czyli nie przynoszących podatnikowi żadnych sensownych korzyści, zaliczamy ulgę z tytułu darowizn. Dlaczego śmieciową? Ponieważ aby nabyć do niej prawo, trzeba wydać pieniądze a odliczamy efektywnie tylko podatek PIT. Co to za różnica czy w twojej kieszeni pojawi się dziura z powodu podatku PIT czy z powodu wpłaty na jakąś organizację czy kościół? Ma ona sens tylko dla tych osób, które regularnie wpłacają pieniądze parafii czy domowi dziecka. Z żelaznego podatkowego spojrzenia na sprawę jest to ulga, która nie oszczędza nam pieniędzy.

Do ulg nonsensownych zaliczamy słynną ulgę na dzieci. Po prostu niebo nam na ziemię zstąpiło i światłość jasna zabłysnęła, że możemy odliczyć od podatku (podatku! - nie podstawy opodatkowania) fortunę w postaci 120 zł na każde dziecko. Mniej więcej połowa Polaków wydaje takie pieniądze w dwa tygodnie na papierosy. Ulga ta zostawia w kieszeni co miesiąc... 10 zł.

Do ulg typu zombie zaliczamy ulgę odsetkową, pozwalającą odliczyć od podstawy opodatkowania część oprocentowania kredytu mieszkaniowego. Dlaczego zombie? Bo jest to tylko ulga nabyta, czyli jeżeli korzystałeś(aś) z niej w 2006 roku, to możesz z niej korzystać do końca spłaty kredytu. Nie można tej ulgi uruchomić po 31 grudnia 2006 r., czyli jeżeli nie masz kredytu mieszkaniowego (obwarowanego zresztą całą górą ograniczeń) ulga zombie w ogóle cię nie dotyczy.
Ulga sprzeciwu wobec rządu została nie tylko zachowana ale nawet rozszerzona. Nazywamy ją ulgą sprzeciwu, ponieważ lista organizacji pożytku publicznego, na które możemy przeznaczyć słynny 1% zawiera m.in. organizacje łże-elit, wykształciuchów, gejów i innych, którzy ośmielają się myśleć inaczej.
Ulgi śmieciowe (w przeciwieństwie do ulgi sprzeciwu) mają bowiem ważną cechę: są to ulgi, którymi państwo próbuje zwalić na karki podatników swoje własne obowiązki. Bo to państwo i rząd powinny zapewnić porządny standard domom dziecka, przytułkom dla bezdomnych, ochronę zabytków i tym podobne. Ulga sprzeciwu to jedyny sposób, by wyrwać choćby drobną część podatku z wielkiego worka fiskusa i przekazać na coś sensownego.

Ulga sprzeciwu nie przynosi realnego zysku podatnikowi, pozwala tylko na poprawienie sobie samopoczucia. Ale w dzisiejszych czasach to i tak dużo.


Istnieje jeszcze jedna w miarę sensowna ulga, ale ograniczona do śmiesznej kwoty - ulga za Internet. Można odliczyć dzięki niej od podstawy opodatkowania kwotę 760 zł, czyli w większości przypadków oszczędzamy na podatku 144 złote. Jeżeli masz szczęście i Twoja żona/mąż również występuje na fakturach za Internet, ulga rośnie dwukrotnie.
Z ulg tych (z wyjątkiem ulgi sprzeciwu) nie będzie można korzystać, jeżeli przejdziesz na podatek liniowy 19%. Ale tylko z pierwszego, pobieżnego spojrzenia.
Ograniczenie dotyczy bowiem dochodu z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej opodatkowanego "liniówką". Nie dotyczy przychodów innych, w tym najważniejszego - z tytułu zasiłku chorobowego z ZUS. Jeżeli zachorujesz i dostaniesz zwolnienie (zwane dawniej L4), wówczas za okres tego zwolnienia nie płacisz składek na ZUS (poza składką zdrowotną) a dodatkowo ZUS przysyła Ci zasiłek chorobowy. Ten zasiłek jest opodatkowany tak samo jak wszystkie inne przychody.

Podatek z tytułu tego zasiłku MOŻESZ zmniejszać wszystkimi wyżej wymienionymi ulgami, ponieważ źródłem przychodu nie jest działalność gospodarcza. Jako że herosów ci u nas brak, zapewne parę razy w ciągu roku zachorujesz i jakąś podstawę opodatkowania do obniżenia będziesz miał - nawet jeśli wybierzesz podatek liniowy.
Z praktyki wynika, że wystarcza on na ulgę za Internet, dziecko i jakieś drobne darowizny: wystarczy dwa razy zimą się przeziębić, jesienią paść na grypę a gdzieś w międzyczasie dostać zapalenia gardła po zjedzeniu lodów w 30-stopniowym upale.

Usuwając ulgi podatkowe stworzono zatem dodatkowe argumenty dla nieco bogatszych biznesmenów za przejściem na podatek liniowy. W codziennych decyzjach ważny jest bowiem również problem spokoju ducha. Nie jest przyjemne zamartwiać się, czy kolejna faktura wrzuci Cię w 30-procentową stawkę, czy jeszcze nie. Bardziej komfortowo jest odpuścić sobie te złudne ulgi (tym bardziej, że jak widać można z nich boczną drogą skorzystać) i mieć święty spokój: płacić swoje 19% i wszystko mieć w nosie.  

http://malybiznes.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz